piątek, 1 listopada 2013

Po przerwie- leżakowanie

Długo, długo blog był nieaktywny... Natłok obowiązków niestety wypłynął- nie mogę powiedzieć, że nagle, ale z pewnością zaskakująco. Niemniej z przyjemnością muszę zawiadomić iż będę pisać do Was już jako studentka oraz magister w jednym :). Sierpniowe pisanie pracy, wrześniowe boje oraz październikowe "ogarnianie się" sprawiły, że do bloga wracam z na nowo rozbudzonym entuzjazmem, który mam nadzieję,że tym razem nie będzie przygaszony zewnętrznymi okolicznościami.

Dzisiejszy wpis jest dla mnie szczególny. Każdy kto  mnie zna wie iż od kilku lat jestem zagorzałą fanką tradycyjnie przygotowywanych pierników. Zachodu jest z nimi co niemiara, myślenie o nich już 2 miesiące przed świętami, wymóg odpowiednich warunków przechowywania, ale to, co otrzymujemy w zamian nie można kupić w żadnym sklepie. Nie licząc niesamowitego aromatu, smaku i idealnej konsystencji- satysfakcja z przygotowania samemu takich cudeniek jest bezcenna. Poza tym święta bez korzennego zapachu w domu tracą dla mnie wiele ze swojego klimatu dlatego też co roku piekę również pierniczki- z góry skazane na kosz na śmieci- ze sztucznego miodu, niekoniecznie najwyższej jakości mąki, ale z olbrzymią ilością przyprawy korzennej, które po ozdobieniu wieszam na choince- zapach jest wyjątkowy....

Ach... rozmarzyłam się... :) Ale wracając do głównego tematu- aby pierniki o których mowa w tym poście były jak najsmaczniejsze najlepiej używać do ich przygotowania produktów  bardzo wysokiej jakości. Tutaj nie opłaca się oszczędzać, ponieważ ilość czasu poświęcona na ich przygotowanie ma już ogromną wartość, więc obniżanie jej wielkości poprzez zaoszczędzenie paru złotych na produktach najzwyczajniej w świecie się nie kalkuluje.

Pytanie z jakim najczęściej się spotykam gdy opowiadam o moich piernikach brzmi : "Tyyy, a to ciasto to ci się nie zepsuje?!". Odpowiedź brzmi krótko: "NIE!". Ilość cukru i miodu zawarta w tym cieście odpowiednio wszystko konserwuje, a prawda jest taka, że im dłużej ciasto leżakuje tym później jest smaczniejsze.  U mnie tradycją już się stało, że nastawiem je jak przyjeżdżam do rodzinnego domu na święto Wszystkich Świętych- jest to optymalny czas na rozpoczęcie przygotowań. Chociaż przyznać się muszę, że korci mnie, żeby spróbować ciasto nastawić o wiele wcześniej (wrzesień?), ale te pomysły muszę odłożyć na kolejny rok. Jedna rzecz która z pewnością się nie zmieni to miejsce przygotowań- jest to zawsze mój dom. Powodów jest kilka, ale przede wszystkim 4 razy większa kuchnia oraz spiżarnia. Ciasto leżakując powinno być umieszczone w niższej temperaturze- może to być też lodówka, ale wielkość lodówki w moim mieszkaniu studenckim... no cóż... nie jest wystarczająca

Podam poniżej przepis na 2 pierniki- pierwszy z nich to piernik staropolski przekładany powidłem śliwkowym (przepis znaleziony gdzieś w szufladzie w domu...), drugi zaś to przepis na małe pierniczki, który ja osobiście robię z podwójnej porcji, gdyż rozchodzą się one w zastraszającym tempie, a poza tym, ładnie zapakowane, stanowią przemiły upominek świąteczny dla bliskich i przyjaciół (przepis znalazłam kilka lat temu na stronie: www.beawkuchni.com/‎).

Część pierwsza to przygotowanie ciasta- na obydwa pierniki. Kolejne części (w których zajmiemy się wypiekiem) będą już oddzielne dla każdego z wariantów



Piernik staropolski
 
Składniki:
pół kg miodu
2 niepełne szklanki cukru
25 dag masła
1 kg mąki pszennej
3 jajka
3 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 szklanki mleka
szczypta soli
80 g przyprawy do piernika

Przygotowanie:
Miód, cukier i masło podgrzać stopniowo, dobrze wymieszać i ostudzić.
Do chłodnej masy dodać mąkę pszenną, jajka, sodę oczyszczoną rozpuszczoną w połowie szklanki mleka, sól i przyprawę do piernika. Ciasto starannie wyrobić i przełożyć do misy. Przykryć ściereczką i odstawić w chłodne miejsce na 5-6 tygodni.




Pierniczki świąteczne

Składniki
500 g miodu
2 niepełne szklanki cukru
250 g masła
1 kg i 1 szklanka mąki tortowej
3-4 jajka
3 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 szklanki mleka
szczypta soli
1 szklanka siekanych orzechów włoskich
1/2 szklanki siekanej skórki pomarańczowej
1/2 szklanki rodzynek
(bakalie można oczywiście zmienić wg uznania)*
1 czubata łyżka ciemnego kakao
60g przyprawy do piernika

 Przygotowanie
Miód, cukier i tłuszcz włożyć do garnka o grubym dnie, powoli podgrzewać stale mieszając, aż wszystkie składniki się połączą, odstawić z gazu i dodać bakalie oraz przyprawy, wymieszać.
Do  dużej miski wrzucić większość przesianej mąki, jaja, sól, sodę rozpuszczoną w zimnym mleku, kakao, wymieszać. Po chwili dodać przestudzoną masę z tłuszczu i miodu, ponownie wymieszać. Na końcu, gdy masa jest już jednolita, dodać pozostałą mąkę i wymieszać.
Ciasto przełożyć do naczynia, przykryć lnianą ściereczką - powinno oddychać. Odstawić na kilka tygodni w chłodne miejsce (spiżarnia, ewentualnie lodówka) aby dojrzewało.

*dodatkowo ja wszystkie bakalie dokładnie siekam, gdyż nie lubię dużych cząstek w małych pierniczkach- wolę raczej bakaliowy posmak :)

Jeżeli konsystencja waszego ciasta jest rzadka i mocno klei się do wszystkiego- jest dobrze- właśnie taka ma być! po kilku tygodniach leżakowania ciasto tężeje. :))

miłego przygotowywania!

PS: tak właśnie wygląda aktualnie moje leżące w spiżarni ciasto. Piękne, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz