Dzisiaj chyba już nikt nie ma ochoty na orzeźwiające napoje, czy desery. Gdy w lipcu temperatura spada do 15 stopni, a deszcz zacina w stojących na przystanku i czekających na nienadjeżdżający autobus- odechciewa się wszystkiego. Na szczęście kilka dni temu, wykorzystując piękną pogodę przeszłam się na targ, gdzie u bardzo miłego sprzedawcy kupiłam kilogram świeżych czarnych porzeczek. Część MUSIAŁAM zjeść natychmiast z jogurtem naturalnym, a gdy nasyciłam pierwszy porzeczkowy głód rozpoczęłam pichcenie. Nigdy wcześniej nie robiłam sama konfitury, ale muszę przyznać, że moja pierwsza próba chyba się powiodła (aby się upewnić należałoby spytać moje koleżanki z pracy ;) ).
Jako że jeszcze wtedy miałam chrapkę na orzeźwiające nuty postanowiłam dodać odrobinę mięty- efekt przerósł moje oczekiwania! A oto najprostszy w świecie przepis:
Składniki:
-1 kg czarnych porzeczek
- 400 g cukru
- garść listków mięty
Przygotowanie:
1. Porzeczki obieramy, myjemy i zasypujemy cukrem. Owoce zostawiamy na ok. 1 godzinę, aby puściły soki.
2. Garnek z owocami stawiamy na palniku i gotujemy na małym ogniu, mieszając od czasu do czasu, aby się nie przypaliło, do uzyskania pożądanej konsystencji (można to sprawdzać nabierając odrobinę na łyżeczkę i schładzając-u mnie trwało to ok.1,5 godziny).
3. Przed samym końcem gotowania (last, but not least ;) ) dodajemy garść dobrze posiekanej mięty (aby zbyt duże listki nie pływały w naszej konfiturze).
4. Gotową konfiturę przekładamy do wyparzonych i wytartych do sucha słoiczków, dobrze zakręcamy i pasteryzujemy ok.10 min, po czym stawiamy do góry dnem do wystudzenia.
i.... voilà! Nasza pyszna konfitura bez dodatku konserwantów, za to z orzeźwiającą nutą mięty gotowa ;)
Smacznego ;)
Jakie koleżanki i czemu ja nic nie wiem? :)
OdpowiedzUsuń